czwartek, 31 lipca 2014

Do zobaczenia Indonezjo

Po tygodniu spedzonym na Lombok przyszedl czas rozstac sie z Indonezja. Zaledwie trzy tygodnie spedzone po troszku na Jawie, Bali i Lombok szybko minely. Lombok rozbudzilo apetyt na wiecej...MarJanki wiele sie nauczyly, doswiadczyly i zdobyly przyjaciol.






Smaki tropikow

Indonezja pachnie "nasi goreng", czyli doslownie smazonym ryzem. Takie danie ma wiele wariantow, ale podstawa jest ugotowany, wystudzony ryz, warzywa, mieso—najczesciej kurczak, papryczki wszelkiego rodzaju, kecap manis—slodki sos sojowy i podkreslajace smak przyprawy korzenne. Ostatecznym elementem dania jest sadzone jajo. Wariantow tego dania jest tyle co "warungow", czyli lokalnych knajpek, wiec niezliczona ilosc. Jest to danie narodowe podawane rowniez w czasie waznych bankietow.


Cala kuchnia azjatycka bazuje na ryzu, jednak sekret tkwi w przyprawach. O te przyprawy toczyly sie tu liczne wojny, scieraly sie wplywy krolow europejskich z wladcami Arabskimi i Chinskimi. Ten, kto kontrolowal w XVI wieku Wyspy  Korzenne, decydowal o kierunku polityki na swiecie. Anyz, cynamon, pieprz, kardamon i wiele innych przypraw mialo wowczas wyzsza wartosc rynkowa niz zloto.
 Wyspy Korzenne — smak, ktory zmienil oblicze swiata








Wyspiarskie zycie



Czas na Lombok mija spokojnie. To nasze wczasy od "wczasow". Sniadanie czeka w restauracji na pieterku, tradycyjnie nalesnik bananowy lub ananasowy, albo jajecznica z tostami no i aromatyczna kawa. Maluchy dostaja zmiksowane owoce no i nalesniki z exstra usmiechem pani kucharki. MarJanki sa tu nieprzyzwoicie rozpieszczane, ciezko bedzie nam ich od tego odzwyczaic. Ze wzgledu na jasna karnacje, pomimo opalenizny, wyrozniaja sie wygladem a to zwraca uwage tubylcow. Po jednym dniu na plazy Marysia zyskuje kilka kolezanek. Idac pozniej ulica z daleka ja rozpoznaja i wolaja "hello Maria".


wtorek, 29 lipca 2014

Moja przyjaciolka Nanda

Moja przyjaciolka nazywa sie Nanda. Mieszka w Kucie na wyspie Lombok, rodzice mowia, ze to Indonezja. Ja tego troche nie rozumiem. Kolejna wyspa i nadal ten sam kraj.
Nanda ma duze, czarne oczy i czarne proste wlosy. Ma chyba 6 lat, dokladnie nie wiem bo obie mowimy w roznych jezykach, ale to nie przeszkadza nam razem sie bawic. Codziennie bawimy sie z Nanda na jej podworku, ktore jest troche tez moim. Z mojego pokoju przez taras wychodze do Nandy. Ona ma fajna hulajnoge i pozwala mi na niej pojezdzic. Razem z Nanda i jej kuzynami gramy w karty, nie do konca wiem o co chodzi w tej grze ale jest wesolo. Fajna jest z nimi zabawa. Mam tez kilka innych kolezanek z "plazy", z ktorymi szaleje skaczac przez fale. One jednak bawia sie ze mna tylko przez chwile, bo najczesciej w ciagu dnia chodza po plazy i sprzedaja bransoletki. Rodzice powiedzieli mi, ze one to robia bo ich rodziny sa biedniejsze.
 My z Jankiem jestesmy szczesliwi bo mozemy sie bawic nieustannie.

sobota, 26 lipca 2014

Lombok, czyli papryczka chili.

Zgodnie z obietnica dana M, ze w najblizszym czasie nie bedziemy jezdzili samochodami i nie latali samolotami, wsiedlismy na prom plynacy na Lombok. Wyspa ta oddalona jest zaledwie 30 km od Bali, po drugiej stronie ciesniny, a jednak w troche innym przyrodniczo—krajobrazowym rejonie. Pomiedzy Bali a Lombok przebiega hipotetyczna linia Walleca (na czesc angielskiego przyrodnika), okreslajaca przynaleznosc biogeograficzna Bali do krainy orientalnej a Lomboku do australijskiej. Jest to zwiazane z obecnoscia wielu gatunkow fauny i flory wystepujacych na wschod od Lombok, a brakiem ich na zachod od tej wyspy. Po doplynieciu zauwazamy wyrazna roznice pomiedzy soczysto zielona Bali a sucha Lombok. Polnocna czesc wyspy stanowi masyw wulkanu Rinjani (3726 m npm), jednego z wyzszych w Indonezjii,po tym na Papui—Nowej Gwinei. Jest to tez najwieksza atrakcja Lomboku, ktora ze wzgledu na wysokosc zdobywa sie w czasie kilkudniowego trekkingu. Te atrakcje przekladamy jednak nad permanentna eksploracje plaz w zwiazku z tworzeniem konstrukcji piaskowych, tak to w koncu nasz wspolny wypoczynek. Zamieszkalismy w Kucie na poludniu wyspy, w homestay'u (pensionacie) Banyu Urip, co oznacza w bahasa indonesia —woda zycia, natomiast Lombok oznacza papryczke chili, ktora tu znajduje dobre warunki i dodawana jest do kazdej potrawy. 

Ucieczka z Bali

Gdy po tygodniu pobytu na Bali, wsiedlismy na prom by poplynac na Lombok, z ulga odetchnelismy. Bali nadaje sie do zwiedzania, poznawania kultury i obyczajow hinduizmu w nieco odmiennej, endemicznej formie zwlaszcza jesli chodzi o kremacje zmarlych. Zaskakuje unikalna architektura zarowno mieszkalna jak i sakralna. Mozna codziennie przemierzac wyspe kilometrami i co kawalek bedziemy napotykac swiatynie, oczywiscie nie uda nam sie wejsc do kazdej, pomijajac checi poznawania kultury, ale z prostego powodu —na Bali codziennie jest jakies swieto, ktore poswieca sie jakiemus bostwu. Balijczycy z nabozna czcia rozkladaja ofiary dla bostw i duchow w przeroznych miejsach. Nieraz mozna sie potknac przechodzac ulica o ulozone w plecionym koszyczku szczypty ryzu przystrojone kolorowymi kwiatami. Kazdy bacznie sie rozglada, by tak na wszelki wypadek nie wdepnac i popasc w nielaske "duchowi turystow", ktory pokrzyzuje wakacyjny wypoczynek.

Bali jest ciekawa krajobrazowo, na polnocy spore wulkany, zreszta nadal niegroznie aktywne, centrum gesto zarosniete, niemal dzunglowate no i wybrzeza tez urozmaicone widokowo. Plaze nie powalaja, tak jak niejedna w Tajlandii, jedynie surferzy przybywaja licznie by poza zachwycaniem sie sprobowac ujarzmic fale.

Na Bali wszystko mozna kupic i wszystko jest na sprzedaz, lacznie z podziwianiem zjawiskowych tarasow ryzowych czy obejrzeniem malp w dzungli. Nie mozna spokojnie przejsc ulica nie bedac nagabywanym a to na kupno sarongu, albo na przejazdzke taksowka, czy tez na jedzenie, no bo otwarto kolejna restauracje i dobrze jest spedzic tam turystow. Jesli ktos wybiera sie z biurem na Bali to zamieszka w bogatym, stylowym resorcie z kompleksem basenow i pewnie stwierdzi, ze to raj. Niestety masowa turystyka, ponoc mniejsza po wybuchu bomby w Kucie w 2002r., (w co trudno uwierzyc) i sami tubylcy odarli to miejce, ktore pewnie 10 lat temu jeszcze zaslugiwalo na status Raju.

Zmeczeni gwarem tej wyspy plyniemy na Lombok.

piątek, 25 lipca 2014

To co MarJanki lubia najbardziej


W okolicy Padang bai odnalezc mozna liczne, male zatoczki, z drobnym piaskiem. Na widok jednej z nich Marysia odetchnela ze spokojem: "Nareszcie koniec wycieczek, zwiedzania, podziwiania, od dzis bede juz tylko na plazy." I rzucila sie w morska ton naprzeciw falom. Podobnie zrobil tez brat, jednak pierwsza z fal powalila go z nog i wystarczajaco sponiewierala. Wystarczylo, by dziecie nabralo szacunku do zywiolu. Bywalo tez tak, ze widok fal dzialal kojaco na Janka, i nim zdolalismy zejsc z klifu — zasypial.
M trzeba bylo zwabic na nocleg malym rodzicielskim szantazem.

środa, 23 lipca 2014

Tirta Ganga-wodny ogrod

Niemal u stòp wulkanu Agung (3142m npm) załozono krolewskie ogrody Tirta Ganga, co oznacza "Wody Gangesu" i wskazuje na scisły zwiazek hinduizmu balijskiego z hinduizmem.

 To przepiekny park z kompleksem basenow, sadzawek z fontannami, mostkami, otoczony zielenia dzungli z jednej, a tarasami ryzowymi z drugiej strony. Zbiorniki wodne, jesli wierzyc Balijczykom, sa nieustannie zasilane wodami ze zrodel pod wulkanem. A nadmiar wody melioryzuje okoliczne pola. W parku znajduje sie palac krolewski w stylu balijsko-chinskim, obecnie zamieniony na hotel. Obecny budynek zostal odbudowany po erupcji wulkanu Anung w 1963r.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Przeprowadzka na wybrzeze

Kilka dni spedzonych w Ubud troche nas rozleniwilo. Gospodarz naszego homestay'u, przemily Balijczyk, rozpieszczal nas kazdego ranka bananowymi nalesnikami z miodowa polewa, rozprawial o swoich klopotach w wychowywaniu dzieci. I klimat tu taki swojski, jak na tropikalna wyspe, w ciagu dnia dosc cieplo, wieczorem rzesko za to w nocy chlodno. Przyjemny klimat do zycia sprawia, ze wielu obcokrajowcow osiada tu na stale.
sNiestety jednak dzisiejsze Ubud malo ma wspolnego z tym, ktore wiekszosc zna z ksiazki "Jedz, modl sie i kochaj" lub pamieta z filmu o tym samym tytule. Designerskie restauracje, wystawne resorty, markowe sklepy, ktore nie pasuja do tego klimatycznego miejsca. I tlumy turystow, ktorzy kupuja w agencji wyjazd do spokojnego tropiklnego raju. Obawiam sie, ze na Bali juz go nie ma. Mamy zamiar to sprawdzic na wschodnim wybrzezu, rzadziej wybieranym przez turystow i rzesze surferow.
 Transport dla rodziny 4-osobowej, jedyny oplacalny to taksowka, wiec kolejny raz korzystajac z tej opcji docieramy do Padang bai, na wschodnim wybrzezu. W okolicy sa liczne urokliwe zatoczki, do ktorych schodzi sie po stromym klifie.






Co robic na Bali?

                                                         Wejscie do światyni Tanah Lot


Pola ryzowe w okolicach Ubud.


                                         Światynia Ulan Danu na jeziorze Beratan w Bedugul.

                               
                                         




sobota, 19 lipca 2014

8° S, 115°E— wyladowalismy na Bali


Po godzinie lotu w klebowisku chmur wyladowalismy na Bali. Maluchy bez wzgledu na godzine wylotu, siadaja, zapinaja pasy i po chwili zasypiaja, oczywiscie ku radosci rodzicow, ktorzy tez chetnie wpadaja w "lotnicza" drzemke. Bali ma roznorodne oblicza, a ponoc naslabsze jest to zwiazane z plazowaniem, wiec z lotniska w Denpasar  kierujemy sie do Ubud, kulturalnej stolicy wyspy. Od razu widac roznice pomiedzy muzulmanska Jawą.Architektura miasta przepojona ilością świątyń, galerii sztuki, warsztatów rękodzieła i wreszcie domów z bogatą ornamentyką od razu wskazuje na szczególny charakter tego miasta.
 W miare szybko odnajdujemy nasz homestay (cos jak nasze prywatne kwatery), gdzie mamy nasz prywatny domek schowany w bujnym ogrodzie, z dala od halasliwej ulicy.


wtorek, 15 lipca 2014

Mamo, a po co im tyle kamieni?





Borobudur to buddyjska swiatynia z ok. VIII/IX wieku, bez glownego budynku, bardziej jako zespol 72 stup buddyjskich w ksztalcie odwroconego dzwonu. Stupy ulozone sa okreznie na kilku poziomach co sprzyja pielgrzymowaniu wokol nich. Calosc zbudowana jest z kamieni, mniej lub bardziej rzezbiona, zdobiona reliefami przedstawiajacymi sceny z zycia Buddy.  Duzym zainteresowaniem maluchow ciesza sie kamienne rzezby tygrysow, orlow i innych maszkaronow, przy ktorych chetnie sie fotografuja. Jednak ich zainteresowanie z kazda chwila maleje, bo przeciez ile mozna patrzec na kamienie, no czasem probuja sie powspinac na stupe — a to jest zakazane. Przed wejsciem do kompleksu swiatynnego przepasaja nas sarongami z wizerunkiem Borobuduru. Dla malego Jana wszystkie sarongi okazaly sie byc za duze, czym nie byl zachwycony, no bo jesli wszyscy dostali to on tez "chce".


 W planach zwiedzania okolicy znalazl sie wulkan Merapi. Zwiedzanie to oczywiscie nieodpowiednie okreslenie dla wulkanu, ale warto by rzucic okiem na wytwor geologiczny. Merapi jest wulkanem uspionym, ktory przejawia swoja aktywnosc srednio co 4 lata, ostatnia miala miejsce w 2010 r. Wokol niego rozciagaja sie urodzajne pola, na ktorych poza ryzem uprawia sie wiekszosc warzyw. W okolicy Jogjakarty zagladamy do Prambanan, hinduistycznych swiatyn.  Dzieci w Indonezjii sa wielka radoscia, a "biale" dzieci poza tym, ze sa rzadkoscia dla tubylcow to stanowia nie lada atrakcje. Nie udalo nam sie przejsc nigdzie niezauwazonym, bez znaczenia czy to lotnisko czy zwykly bazar, zewszad slychac "hello baby". Za kazdym razem sa to bardzo przyjazne reakcje dla obu stron. Szybko musimy odpowiadac na pytania dotyczace imion, wieku i narodowosci. W hotelowym lobby zawsze znajdzie sie "babysitter" chetna do zaopiekowania sie dziecmi. Planujac ten wyjazd na Jawe, zamarzylismy sobie przynajmniej obejrzenie krajobrazu wulkanicznego w okolicach wulkanu Bromo. Niestety dotarcie pod niego z dwojka maluchow okazalo sie prawie niemozliwe. Majac do wyboru 11—godzinna podroz autobusem non—stop, czy tez kilkudniowa wyprawe przez rejony malo interesujace by tylko przez chwile nacieszyc oko, nie zdecywalismy sie na zadna. Coz, chyba wrocimy tu gdy MarJanki dorosna... Kupilismy bilety lotnicze do Denpasar, na Bali...

poniedziałek, 14 lipca 2014

"Selamat pagi" Indonezjo

Jak się masz Indonezjo?

Po przesiadce w Jakarcie, dotarlismy do Jogjakarty na Jawie. Juz na lotnisku do nosa wpada aromat kawy, w koncu okolice te slyna z najlepszych mieszanek "kopi", czyli kawy. Na wielu plantacjach hoduje sie cywety (luwak)— wszystkozerne ssaki, ktore nie gardza nasionami kawowca. Po przejsciu przez przewod pokarmowy takie nasiono pozyskuje szlachetnosci i wyzsza cene. Filizanka kopi luwak moze kosztowac nawet 1500 zł! Niestety za duzymi pieniedzmi czesto kryje sie wykorzystywanie sily roboczej, w tym wypadku zwierzat. Zamykane sa w klatkach, prawie jak kurczaki na fermie i przekarmiane kakaowcem...

WJogji na kilka dni zamieszkujemy w malym hoteliku z ogromnym ogrodem botanicznym.Na wyciągniecie ręki z balkonu mamy swoja "prywatną dżunglę". M jest tym zachwycona,razem zobsluga rano zbiera mango, papaje i  banany. I oczywiscie przynosi "łup"rodzicom... Dzieciaki jednak sa najbardziej oczarowane tropikalnymi kwiatami, ktore przyciagaja wielobarwne motyle.












8 lipca — skok do Singapuru

Tym razem zaplanowalismy sobie wyskok na poludnie, ponizej rownika. Jednak po drodze wpadamy do Singapuru doslownie na kolacje u Chińczyka i nocleg. Dzieci zdobywaja jakis plac zabaw, taki prawie osiedlowy i nowe znajomosci. Na szczescie bariera jezykowa wsrod przedszkolakow zostaje szybko sforsowana i po krotkiej prezentacji imion zaczyna sie zabawa w "berka". 

sobota, 12 lipca 2014

GÓRKI MAŁE POZNAJĄ AZJĘ

"Marzenia sie spelniaja" mowi Marysia otrzymujac kolejny gadzet od stewardesy w czasie lotu. Dla nas ten slogan ma jednak inny wymiar. Nie latwo sie zdecydowac na wyjazd w odlegle rejony swiata  z dwojka maluchow. Po w miare spokojnym locie wyladowalismy w Bangkoku. W nozdrza wpada znajomy aromat miasta... Nowoczesna kolejka nadziemna docieramy do centrum, jeszcze chwila jazdy taksowka i odnalezlismy znajomy hotelik. Pewnie wiele sie zmienilo, bo to nie uniknione, ale na szczescie smaki i aromaty potraw ulicznych sprzedawcow pozostaly niezmienne. Nie zmienil sie tez stosunek tubylcow do turystow. Na kazdym kroku spotykamy sie z życzliwoscia i szczera radoscia jaka obdarzane sa nasze maluchy.

 W czasie krótkiego pobytu w stolicy doswiadczylismy tropikalnej burzy, podczas objadania sie porcja smacznego pad thai. W jednej chwili spadlo tyle wody, ze nasza Rambutrii soi zamienila sie w potok.

Z powodu różnicy czasu mamy jetlag i padamy ze zmeczenia juz po 18 i spimy wszyscy cale 14 godzin.

 Posty bloga uzupelniamy z opoznieniem poniewaz mamy klopoty z wifi niew kazdym hotelu jest, a jesli to sygnal bywa zbyt slaby.