środa, 2 lipca 2008

29 czerwca



Po poldziennym wypoczynku czas na rekonesans. Z ciekawosci, co jeszcze sie zmienilo w czasie naszej piecioletniej nieobecnosci w Bankoku, z mekki podrozniczej w dzielnicy Banglamphu wybieramy sie do centrum. Tak, 5 lat to chyba wystarczajaco wiele czasu by wybudowac od podstaw linie metra laczaca miasto w kierunkach wschod-zachod i wydluzyc linie kolejki nadziemnej tzw. skytrain z polnocy na poludnie miasta, a przeciez to tylko Azja... wiec nie przyznajemy sie nikomu, ze my mamy w Polsce tylko taki "tyci-tyci" odcinek metra w stolicy.

Wsiadamy wiec w jedna z szybkich kolejek i juz w pare minut jestesmy z 20 km na polnoc od centrum na bazarze weekendowym. Slynie on z ogromu powierzchni i asortymentu, ktory oferuja sprzedajacy, czyli tzw. mydlo i powidlo. W jednej czesci sa wyroby z drewna, tkaniny, akcesoria ogrodnicze i przerozne kwiaty w innej ciuchy, a jeszcze dalej mozn kupic zwierzatka, te male jak chociazby chomiki, wiewiorki i szczury i te wieksze, rasowe psy i koty, od ktorych Alek musial mnie sila odciagac...

Inna atrakcja zapierajaca dech jest "Podwodny swiat" w jednym z nowych centrow handlowych. Na kilku hektarach powierzchni rozmieszczono ogromne akwaria z rafa koralowa, taka jaka sie obserwuje podczas nurkowania. Najciekawszy jest jednak pomyl na pokazanie zycia w glebinach prowadzac zwiedzajacych korytarzami pod dnem akwiarum. Zachwycajacy jest widok kolorowych ukwialow, pomiedzy ktorymi przeplywaja pasiaste, teczowo mieniace sie rybki, mniejsze i wieksze lawice poszukujace pokarmu. Ciarki przechodza po plecach gdy tuz nad glowa przeplywa kilkutonowy rekin ludojad szczerzacy zeby i to zapewne nie w usmiechu.

Brak komentarzy: