czwartek, 28 lipca 2011

Wielkiej laby ciag dalszy...




Mija kolejny dzien odkad dotarlismy na Aonang. Powoli trace poczucie czasu, ale z tego jak jestesmy rozpoznawani przez tubylcow w sklepie i na ulicy to wnioskuje, ze chyba minelo go sporo. Pogoda u nas zmienna, jak przystalo na pore deszczowa. Codziennie spadnie troche deszczu ale za to temperatura stale sie utrzymuje w okolicach 30 stopni. Rankiem obowiazkowy spacer tuz przy plazy, bo z powodu nocnego przyplywu plazy prawie nie widac. M wygodnie usytuowana w nosidelku mei-tai na naszych plecach, co chwila wskazuje wyrzucona przez morze muszle. A mozna trafic na solidne okazy o przeroznych ksztaltach jeszcze z "lokatorem" w srodku. Dopiero ok. 9.30 spokojnie mozna wybierac sie na plazowanie. W poludnie obowiazkowa drzemka dla Marysi, ale nie ukrywam, ze i my z niej korzystamy. Szkoda, ze przyjdzie nam zmienic te nawyki...
Poza zabawami na plazy rozkoszujemy sie tutejszymi specjalami kulinarnymi. M rowniez zakosztowala morskiego jedzenia, jesli tylko juz nie zaglada jej w oczy, czyli przerozne ryby i male krewetki, na wiele sposobow. Najlepiej jednak na slodko z anasem, bananami czy mango.

3 komentarze:

Al pisze...

Marysia dzielna jak ten co zginął nam król ;-) Szczególnie jedząca kraby i krewetki. :-D Odpoczywajcie i plażujcie za wszystkich co mokną w kraju. Buziaki dla wszystkich - Al

Kasia pisze...

Marysia mała podróżniczka:) Życzę udanej dalszej wyprawy no i pogody czego i u nas brakuje :))) Pozdrawiam ciepło-Kasia

Aga pisze...

My za to zbieramy maślaczki w Borach Ostatni tydzień spędziliśmy nad morzem o dziwo trafiliśmy na pogodę, ale woda w Bałtyku brrrr...pozdrawiamy barrrdzo mocno i czekamy już na Was z niecierpliwością -Barbara z rodzinką
P.S zdjęcia jak zwykle boskie...