środa, 3 sierpnia 2011

Ekologiczna mżonka


Przerazeni, jak rosna sterty tutejszych smieci wysypywane prawie tuz za ekskluzywnymi resortami, ucieszylismy sie widzac wielki baner zawieszony nad droga przy plazy. Informowal o sprzataniu plazy w dniach 30-31 lipca. Dopytalam miejscowych o szczegoly, bo plakat byl pisany "tajskimi slimaczkami" jedynie slowa cleaning beach byly dla mnie zrozumiale. Tubylcy zapewnili, ze co roku maja takie akcje i pomimo, ze nie jest pisany w calosci po angielsku dotyczy glownie turystow. Coz, na kogos trzeba zwalic wine za gory smieci. Pomyslalam, ze pomysl dobry, zwlaszcza, ze Marysia ma wprawe w zbieraniu rzeczy, ktorych nie powinna, czyli plastikowych butelek, resztek steropianowych jednorazowek po lunchu, workow itp. Zaopatrzeni we wlasne worki na smieci wyruszylismy rankiem na plaze, by zrobic tez cos sensownego poza leniuchowaniem. i na tym wlasciwie zakonczyla sie wielka akcja... baner informacyjny zdjeto, akcja nieudana bo jest wielki przyplyw. Przyjdzcie za rok! Smutne bardzo zwlaszcza ,ze przyplyw poza wielkimi falami przywlokl kolejne odpadki. Tak to tutaj wyglada. Kupujac przekaski na wynos, jesli w pore nie zareagujemy sprzedawca trzy razy je zapakuje w worki foliowe i na koniec dorzuci jeszcze 3 widelce i lyzeczki jednorazowe, gdybysmy sie zdecydowali jesc nalesnik wlasnie lyzka wbrew wszystkiemu. Do kazdej zakupionej butelki czy puszki napoju dodawana jest slomka itp. Potem spacerujac uliczkami poza utartymi turystycznymi sciezkami napotykamy zwalowiska plastikowych smieci.
Organizacje ekologiczne, ktore tutaj funkcjonuja nie potrafia pewnie przebic sie przez tok myslenia przecietnego Taja - wszystko jest tymczasowe!

Brak komentarzy: