sobota, 23 sierpnia 2014

Siostro wracamy...

coś dla ducha...
Leniuchowanie ma swoje granice...i w ramach przyzwoitości czas je zakonczyć. I tak 16 sierpnia przepłynęlismy Zatokę Tajską, przelecieliśmy prawie 1000 km i jesteśmy w Bangkoku -" Miasto aniołów, wielkie miasto [i] rezydencja świętego klejnotu Indry [Szmaragdowego Buddy], niezdobyte miasto Boga, wielka stolica świata, ozdobiona dziewięcioma bezcennymi kamieniami szlachetnymi, pełne ogromnych pałaców królewskich, równającym niebiańskiemu domowi odrodzonego Boga; miasto, podarowane przez Indrę i zbudowane przez Wiszwakarmana" (z Wikipedia.pl).
Do wylotu zostały nam 4 dni i poświęciliśmy je na najbardziej popularne zajęcie turystów w Bangkoku- shopping. Sierpien jest miesiącem ogromnych wyprzedaży i okazji cenowych - tak przynajmniej głoszą bilbordy reklamowe. Jednak gdy się temu przyjrzymy z bliska to owszem moze i sa wyprzedaże, ale dla Arabów, Katarczyków i bogatszych Hindusów, których tu można spotkac wielu.
Poza zakupami odwiedzamy oceanarium i "wtapiamy" tam na kilka godzin...

lody kokosowe w kokosie z mleczkiem kokosowym
przejażdzka tuk-tukiem
no i udało się
soczek na wynos

Po tylu przyjemnych chwilach nadeszła pora pakowania "dobytku" i powrotu do domu.

Brak komentarzy: